Nasz sklep:
|
Moja pamięć
Sora
Sora miała zostać w swojej hodowli jako pies pracujący. Przywitała nas z truflą, bo bawiła się nimi tak jak inne psiaki bawią się piłeczkami :) Nawet po kilku latach udowodniła, że zna się na tej robocie, znajdując kilka trufli podczas spotkania pasjonatów lagotto. Trochę czasu zajęło jej nauczenie się życia w wielkim mieście.
Była znaczenie spokojniejsza niż Mela, ale równie serdeczna i ciekawska wobec nowo poznanych osób. Niestety, nigdy nie zaprzyjaźniła się z Bełtoldem tak jak jej poprzedniczka. Zawsze czuła wobec niego respekt. Była uroczą towarzyszką codzienności.
Pożegnała się tak szybko, jak szybko próbowała gonić wiewiórki. Nie dała po sobie poznać, że cierpi. Ufam, że tak właśnie było.
|
|
Bełcik
Mój pierwszy pies. Taki od przywiezienia z hodowli, do ostatniego pożegnania. Dużo czasu zajęło mi przekonanie siebie, że mogę się sam nim zajmować. Ale wtedy byliśmy już niemal nierozłączni. Przede wszystkim wspólne spacery, udział w kilku "psich" imprezach. Razem się budziliśmy i razem zasypialiśmy.
Miał swój charakter (a właściwie charakterek). Jego jęczenia, marudzenia, żebrania, wymuszania ćwiczeń, pacania łapą będzie brakować, choć czasem irytowało.
Bełtold uwielbiał pluszaki i nie niszczył ich. Odszedł ze swoim ulubionym krukiem, którego dostał z hodowli.
|
|
Mela
Nie powinnaś tego zrobić swoim człowiekom, Melu... Nie powinnaś tego zrobić Bełtoldowi, Counti... Ani temu maluchowi, którego nam zostawiłaś...
Kochała wszystkich ludzi i wszystkie psy. Uwielbiała pływać, kopać dziury. Szalała z piłką. Miała destrukcyjny wpływ na wszystkie pluszowe zabawki.
Odeszła z powodu choroby, raka nerki z przerzutami do płuc. Ostatnie dni były już dla niej trudne. Ale ja będę ją pamiętał jako uroczą wariatkę, pełną radości, upartą i zawziętą.
|
|
Counti
Ostatnia z naszych cavalierek. Pożegnaliśmy ją miesiąc przed piętnastymi urodzinami. Piękny wiek, choć dawał się jej już we znaki. Zmęczyła się już... W końcu ile można pilnować wariatów? A nieco ponad rok wcześniej jako jedyna umiała ustawić rozbrykane towarzystwo na lagotkowym zlocie :)
|
|
Tosia
Żałuję, że Tosi nie poznałem kiedy była młoda - pewno powygłupialibyśmy się razem. Bo nawet jako starsza psia pani, miała dużo energii i skłonność do zabawy. Z nią zrozumieliśmy się od początku i była moją prawdziwą psią kumpelą.
Wesoła i towarzyska, jednak nie pozwalająca sobie na wszystko i mająca swoje zdanie. Lubię takie psy. Ujęła mnie kiedy podczas jakiejś choroby, wyraźnie próbowała się mną opiekować :) Nie wiele brakowało a chyba robiłaby mi śniadanie do łóżka :))
Mam wrażenie że nie zachwyciło jej pojawienie się w domu Bełtolda. Spodziewaliśmy się że albo potraktuje go jak swoje dziecko, albo będzie z nim walczyć. A stało się coś innego. Szukała spokoju schodząc mu z drogi i chyba jej smutno było, że taki mały wariat odciąga od niej naszą uwagę. Cóż, ludzie popełniają błędy, psy rzadziej.
|
|
Josie
Z Josie nie miałem kontaktu - była już starszym psem, zajętym przede wszystkim spaniem. No i zupełnie głucha, co bardzo utrudniało zrozumienie. Ale była miła i przyjacielska. Ucieszył ją dłuższy, wiosenny spacer do parku i taką ją pamiętam.
|
|
|